• Przeczytaj koniecznie!
  • Gniewkowo
  • Janikowo
  • Kruszwica
  • Pakość
  • Kujawy
  • Region
  • 

    Jan Walczak. Ostatni z wielkich

    dział: Sport / dodano: 13 - 05 - 2022

    Był ostatnim z wielkich inowrocławskich pięściarzy. Być może właśnie dlatego tak bardzo przeżywał coraz słabszą kondycję kujawskiego boksu, jakby podejrzewając, że będzie ciężko o jakiegoś utalentowanego następcę.

    Karierę zaczął w Kolejarzu Inowrocław, w którym zaczął trenować pod koniec lat 40. Sukcesy w ringu zaczął osiągać na przełomie lat 50. i 60., kiedy Polska należała do światowej potęgi w boksie.

    Niestety, miał pecha. W wadze lekkiej, w której przeważnie występował (choć trofea zdobywał też w piórkowej) miał konkurenta, którym był sam Kazimierz Paździor, mistrz olimpijski, jeden z najlepszych pięściarzy w historii nadwiślańskiego boksu.

    Papa Stamm bardzo wysoko cenił umiejętności kujawskiego pięściarza, jednak kiedy doszło do rozdania paszportów na igrzyska olimpijskie, czy mistrzostwa Europy, zawsze jechał ktoś inny, bo oprócz Kazimierza Paździora, w kategorii lekkiej występował Zygmunt Milewski oraz Józef Grudzień.

    Pierwszy ważny sukces inowrocławianina to srebrny medal na Mistrzostwach Polski we Wrocławiu w 1956 roku. W drodze do finału pokonał, między innymi, Paździora. W starciu o złoto uległ jednak Zygmuntowi Milewskiemu z CWKS Warszawa.

    - Nieoczekiwanie była to jedna z najsłabszych walk dnia. Bez tempa, bez interesujących akcji. Anemiczne ciosy nie robiły wrażenia ani na jednym, ani na drugim pięściarzu. Milewski zdobył w ciągu trzech rund trochę punktów lewymi prostymi i niezdecydowany atak Walczaka, który dwa razy trafił nawet dość groźnie obrońcę tytułu mistrza Polski nie mógł już wpłynąć na zmianę wyniku – opisywał walkę „Przegląd Sportowy”.

    Jako że bydgoska Brda była klubem kolejowym, to Jan Walczak po pierwszych sukcesach trafił pod skrzydła trenera Edwarda Rinke. Zebrał on wtedy znakomitą ekipę, w które boksowali też Jerzy Adamski, Henryk Niedźwiedzki czy Jerzy Planutis.

    W tym czasie inowrocławianin był już uznanym pięściarzem w regionie. W 1952 r. Zdobył tytuł mistrza województwa w wadze piórkowej, a następne 4 lata królował w lekkiej. W 1958 r. zdobył ponownie wicemistrzostwo kraju, a rok później złoto. To był zwieńczenie jego kariery, którą kontynuował w regionie - w Pogoni Mogilno i Goplanii. W 1967 r. zawiesił rękawice na kołku, a zabrał się za trenowanie i ukończył kurs instruktora pierwszej klasy.

    W tym okresie wychował wielu medalistów mistrzostw Polski, Ogólnopolskich Spartakiad Młodzieży - Janusza Zielińskiego, Błażeja Marka, Marka Czaplę, Marka Boguna, Tadeusza Patrykę, Wojciecha Komasę, Grzegorza Broniszewskiego, Grzegorza Rozwadowskiego, Wojciecha Pokadzkiego i wielu innych. - To był świetny trener. Umiał nauczyć bokserskiego abecadła. Ponadto, w sali miał zawsze mnóstwo młodzieży – wspomina Kazimierz Kosiński, działacz i międzynarodowy sędzia bokserski.

    Inowrocławianin niemal do ostatniego tchnienia mówił o konieczności odbudowy potęgi kujawskiego pięściarstwa. - Dzisiejsza młodzież, która trafia do bokserskich sal, nie jest tak silna psychicznie jak za moich czasów. Ale trzeba z nią rozmawiać, należy także rozmawiać z rodzicami, opiekunami, wówczas łatwiej jest o pozyskanie i przekonanie jej, że walka na pięści należy do przyjemności - oceniał.

    Całe życie w ringu

    urodzony 12 czerwca 1933 - zmarł 29 maja 2005
    mistrz Polski 1959, wicemistrz Polski 1956 i 1958, brązowy medalista MP 1955, 1957 i 1960
    dwukrotnie w reprezentacji Polski (wygrana i porażka)
    zawodnik Goplanii Inowrocław, Zawiszy, Brdy, Astorii