Quidam. Narodziny legendy
dział: Kultura / dodano: 09 - 05 - 2022
Blisko 30 lat temu nadszedł moment, kiedy nastoletni chłopacy zrozumieli, że chcą grać na poważnie. Najpierw wykonywali bluesa, ciągle zmieniali składy. Zmieniali się ludzie w zespole. Nie mijał tylko ich zapał.
To była końcówka lat 80. Muzyki wtedy słuchało się z radia, longplayów i kaset. Kompakty były wciąż rarytasem, dlatego osoba posiadająca odtwarzacz i płyty była często odwiedzana „na przesłuchania”. Piwo, papierosy i muzyka do późnej nocy. Rodzice się wściekali, ale muzyka była ważniejsza.
Właśnie do posiadaczki takowego odtwarzacza na jedną z imprez wpadł chłopak ze starym, ale unikalnym dla wielu albumem King Crimson i odpalił pierwszy kawałek „21st Century Schizoid Man”. - Jezu, co za dźwięki. Tak właśnie chciałbym kiedyś grać - stwierdził.
To był Radek Scholl, późniejszy basista Deep River i Quidam, który chyba już wtedy znał się z gitarzystą Maćkiem Mellerem. Chwilę później dołączył do nich perkusista Rafał Jermakow, a następnie klawiszowiec Zbyszek Florek.
Początkowo muzycy odbywali próby w piwniczce obok szkolnej szatni inowrocławskiego „Mechana”. Co ciekawe, grupa początkowo nazywała się Frez Band 220, co nawiązuje do zajęć, które na co dzień miał każdy uczeń. - Nie było żadnych celów, planów, a przynajmniej ja ich nie miałem. Po prostu spotykaliśmy się, żeby grać, przebywać ze sobą i rozmawiać, głównie o muzyce. Szybko zarzuciliśmy granie Beatlesów na rzecz Dżemu, który stał się moim i kolegów wzorcem. Słuchaliśmy i graliśmy wszystko, na co nas było stać, a co było „posmarowane” Dżemem. To były moje początki grania solówek i improwizowania - wspomina Maciej Meller.
Deep River pierwsze koncerty zaczęło dawać na początku lat 90. Pierwszym wokalistą był klarnecista Karol Florczak, później były rozmaite próby, ale na dłużej śpiewał Waldek Ciechanowski, wyraźnie inspirujący się twórczością Ryszarda Riedla.
Najpierw był występ w sali gimnastycznej „Ekonomika”, później na ISA, wówczas sztandarowej imprezie muzycznej Inowrocławia. Następnie był koncert z okazji pierwszego dnia wiosny w klubie „Kopernik”, na którym pojawiły się tłumy ludzi. - Słuchaliśmy jak grają inni, chłonęliśmy różne gatunki. Wtedy to skierowaliśmy nasze zainteresowania w stronę innych form rockowych. Tu zaczął się problem, bo o ile „Ciechan” świetnie czuł klimaty o charakterze bluesowym, to niezbyt odnajdywał się w innej harmonii, przestrzeni. Sam zobaczył, że ciągnie nas w inną stronę, uścisnął nam dłonie i w bardzo serdecznej atmosferze rozstaliśmy się - wspomina Maciej Meller.
To właśnie wtedy w grupie pojawiły się trzy dziewczyny. Emilia Derkowska śpiewała, Ewa Smarzyńska grała na flecie, a Katarzyna Ziarnowska podjęła się roli menedżerki. To właśnie ta ostatnia regularnie wysyłała zespół na „Gitariadę” do Aleksandrowa Kujawskiego.
To była końcówka lat 80. Muzyki wtedy słuchało się z radia, longplayów i kaset. Kompakty były wciąż rarytasem, dlatego osoba posiadająca odtwarzacz i płyty była często odwiedzana „na przesłuchania”. Piwo, papierosy i muzyka do późnej nocy. Rodzice się wściekali, ale muzyka była ważniejsza.
Właśnie do posiadaczki takowego odtwarzacza na jedną z imprez wpadł chłopak ze starym, ale unikalnym dla wielu albumem King Crimson i odpalił pierwszy kawałek „21st Century Schizoid Man”. - Jezu, co za dźwięki. Tak właśnie chciałbym kiedyś grać - stwierdził.
To był Radek Scholl, późniejszy basista Deep River i Quidam, który chyba już wtedy znał się z gitarzystą Maćkiem Mellerem. Chwilę później dołączył do nich perkusista Rafał Jermakow, a następnie klawiszowiec Zbyszek Florek.
Początkowo muzycy odbywali próby w piwniczce obok szkolnej szatni inowrocławskiego „Mechana”. Co ciekawe, grupa początkowo nazywała się Frez Band 220, co nawiązuje do zajęć, które na co dzień miał każdy uczeń. - Nie było żadnych celów, planów, a przynajmniej ja ich nie miałem. Po prostu spotykaliśmy się, żeby grać, przebywać ze sobą i rozmawiać, głównie o muzyce. Szybko zarzuciliśmy granie Beatlesów na rzecz Dżemu, który stał się moim i kolegów wzorcem. Słuchaliśmy i graliśmy wszystko, na co nas było stać, a co było „posmarowane” Dżemem. To były moje początki grania solówek i improwizowania - wspomina Maciej Meller.
Deep River pierwsze koncerty zaczęło dawać na początku lat 90. Pierwszym wokalistą był klarnecista Karol Florczak, później były rozmaite próby, ale na dłużej śpiewał Waldek Ciechanowski, wyraźnie inspirujący się twórczością Ryszarda Riedla.
Najpierw był występ w sali gimnastycznej „Ekonomika”, później na ISA, wówczas sztandarowej imprezie muzycznej Inowrocławia. Następnie był koncert z okazji pierwszego dnia wiosny w klubie „Kopernik”, na którym pojawiły się tłumy ludzi. - Słuchaliśmy jak grają inni, chłonęliśmy różne gatunki. Wtedy to skierowaliśmy nasze zainteresowania w stronę innych form rockowych. Tu zaczął się problem, bo o ile „Ciechan” świetnie czuł klimaty o charakterze bluesowym, to niezbyt odnajdywał się w innej harmonii, przestrzeni. Sam zobaczył, że ciągnie nas w inną stronę, uścisnął nam dłonie i w bardzo serdecznej atmosferze rozstaliśmy się - wspomina Maciej Meller.
To właśnie wtedy w grupie pojawiły się trzy dziewczyny. Emilia Derkowska śpiewała, Ewa Smarzyńska grała na flecie, a Katarzyna Ziarnowska podjęła się roli menedżerki. To właśnie ta ostatnia regularnie wysyłała zespół na „Gitariadę” do Aleksandrowa Kujawskiego.
Początkowo Deep River imprezy zawojować nie mogło. Ale w 1994 roku muzycy pojechali tam ponownie, choć nie mieli wielkich nadziei, bo w jury zasiadał Jacek Skubikowski, człowiek z zupełnie innej muzycznej bajki. - Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu wygraliśmy i to był chyba ten moment, kiedy poczuliśmy, że czas na pierwsze wydawnictwo - mówi Maciej Meller.
Rok później zespół zmienił nazwę z Deep River na Quidam, a w 1996 wydał swój debiutancki, mający już status legendarnego wśród fanów artrocka, album.
Co się dzieje z tymi ludźmi dzisiaj? Maciej Meller gra obecnie w eksportowym zespole Riverside, ale ma tez solowy projekt. Zbyszek Florek ma swoje studio nagrań. Emilia Derkowska, dziś Nazaruk, śpiewała w gospelowym zespole TGD. Ewa Smarzyńska, która znalazła męża w Holandii i tam wciąż mieszka i tam nagrała z heavymetalową grupą Ayreon dwa albumy.
Rok później zespół zmienił nazwę z Deep River na Quidam, a w 1996 wydał swój debiutancki, mający już status legendarnego wśród fanów artrocka, album.
Co się dzieje z tymi ludźmi dzisiaj? Maciej Meller gra obecnie w eksportowym zespole Riverside, ale ma tez solowy projekt. Zbyszek Florek ma swoje studio nagrań. Emilia Derkowska, dziś Nazaruk, śpiewała w gospelowym zespole TGD. Ewa Smarzyńska, która znalazła męża w Holandii i tam wciąż mieszka i tam nagrała z heavymetalową grupą Ayreon dwa albumy.