Ucieczka w kalesonach
dział: Rozmaitości / dodano: 07 - 05 - 2022
Nawet najbardziej brawurowa ucieczka z
więzienia może oznaczać nie tylko kompromitację dla wymiaru
sprawiedliwości. Dowodem na to przestępczy epizod z 1939 roku.
Otóż pod koniec lat 30. za jednego z bardziej dokuczliwych złodziei na Kujawach Zachodnich uchodził niejaki Zygmunt Wojciechowski. Skazany został na 5 lat więzienia.
Udało mu się uciec z inowrocławskiego więzienia, ale „wyprawy” dokonał będąc prawie nagi. 28-latek wydostał się z celi wyjmując z okna kratę. - W chwili ucieczki więzień nie miał na sobie nic prócz kalesonów. To też musiał się w mieście „przyodziać”. Do policji dochodziły najsprzeczniejsze wiadomości o kryjówkach zbiega. Wzięto pod obserwację mieszkanie kochanki zbiegłego złodzieja - informował Dziennik Kujawski.
Informacje o obserwacji domu kochanki podano oczywiście już po zatrzymaniu przestępcy. Wcześniej policja apelowała do mieszkańców o przeszukanie strychów i piwnic, gdzie mógł się ukrywać rabuś, choćby szukając ubrania.
Przeszukiwano też okoliczne wsie, aż wreszcie uciekiniera udało się ująć po kilku dniach w Turlejewie. Schwytano go o 3.30 nad ranem. - Został natychmiast przekazany do Komisariatu w Inowrocławiu, a stąd do więzienia sądowego. Strażnik, który zawiadomił o pojawieniu się zbiega w Turlejewie, otrzyma nagrodę – pisała prasa.
Nad sposobem - banalnie łatwym - wydostania się złodzieja z więzienia prasa się już nie rozpisywała. Poinformowano jedynie, że prawdopodobnie pomógł mu ktoś z zewnątrz.
Oczywiście, łatwość z jaka złodziej wydostał się z więzienia splendoru wymiarowi sprawiedliwości nie przyniosła. Jednak pewnie w inowrocławskim półświatku niejeden roześmiał się, wyobrażając sobie chyłkiem przemykającego się ulicami miasta Wojciechowskiego, ubranego jedynie w kalesony.
Otóż pod koniec lat 30. za jednego z bardziej dokuczliwych złodziei na Kujawach Zachodnich uchodził niejaki Zygmunt Wojciechowski. Skazany został na 5 lat więzienia.
Udało mu się uciec z inowrocławskiego więzienia, ale „wyprawy” dokonał będąc prawie nagi. 28-latek wydostał się z celi wyjmując z okna kratę. - W chwili ucieczki więzień nie miał na sobie nic prócz kalesonów. To też musiał się w mieście „przyodziać”. Do policji dochodziły najsprzeczniejsze wiadomości o kryjówkach zbiega. Wzięto pod obserwację mieszkanie kochanki zbiegłego złodzieja - informował Dziennik Kujawski.
Informacje o obserwacji domu kochanki podano oczywiście już po zatrzymaniu przestępcy. Wcześniej policja apelowała do mieszkańców o przeszukanie strychów i piwnic, gdzie mógł się ukrywać rabuś, choćby szukając ubrania.
Przeszukiwano też okoliczne wsie, aż wreszcie uciekiniera udało się ująć po kilku dniach w Turlejewie. Schwytano go o 3.30 nad ranem. - Został natychmiast przekazany do Komisariatu w Inowrocławiu, a stąd do więzienia sądowego. Strażnik, który zawiadomił o pojawieniu się zbiega w Turlejewie, otrzyma nagrodę – pisała prasa.
Nad sposobem - banalnie łatwym - wydostania się złodzieja z więzienia prasa się już nie rozpisywała. Poinformowano jedynie, że prawdopodobnie pomógł mu ktoś z zewnątrz.
Oczywiście, łatwość z jaka złodziej wydostał się z więzienia splendoru wymiarowi sprawiedliwości nie przyniosła. Jednak pewnie w inowrocławskim półświatku niejeden roześmiał się, wyobrażając sobie chyłkiem przemykającego się ulicami miasta Wojciechowskiego, ubranego jedynie w kalesony.