• Przeczytaj koniecznie!
  • Gniewkowo
  • Janikowo
  • Kruszwica
  • Pakość
  • Kujawy
  • Region
  • 

    Jak misja miała zakończyć się w sądzie

    dział: Obyczaje / dodano: 20 - 11 - 2023

    Początek sesji Rady Powiatu Inowrocławskiego. Jest nudno i sennie. Nadchodzi punkt zwący się „interpelacje i zapytania”. Na mównicę wchodzi radny Janusz Kiszka. W ręku trzyma kartkę papieru. Jak później zauważyłem, pospiesznie zapisaną niewyraźnymi bazgrołami z wieloma skreśleniami. To, co powiedział radny, wywołało niemal natychmiastową reakcję starosty Leonarda Maciejewskiego, gorączkowe przeszukiwania stron w internecie, telefony do Warszawy, wiele sprzecznych oraz gorących wypowiedzi, a prawdopodobnie zakończy się w sądzie.

    Artykuł opublikowano w maju 2001 r.

    - W swojej interpelacji chcę nawiązać ponownie do jednostki administracyjnej starostwa, jaką jest Młodzieżowy Dom Kultury popularna “Pszczółka”. Sprawa jest na tyle kontrowersyjna, że postanowiłem ją przedstawić wysokiej radzie. Otóż w Inowrocławiu na dobre zadomowiła się sekta “Czaitanii”. Jedna z niebezpieczniejszych sekt działających w Polsce. W skali zagrożenia chyba druga po sekcie “Moona”. Pod pozorem propagowania kuchni wegetariańskiej MDK “Pszczółka” aktywnie uczestniczy w werbowaniu młodzieży do tej sekty - powiedział Janusz Kiszka z AWS.

    Starosta zareagował błyskawicznie, choć, jak później się okazało, zbyt pochopnie - zawiesił spotkania misji do czasu sprawdzenia jej wiarygodności. - Dzień przed interpelacją pana Kiszki otrzymałem informację, że list do prezydenta Marcina Wnuka w tej sprawie wysłał regionalista, Jacek Matuszewski. Pisał o zagrożeniach i dołączył publikacje prasowe na temat tych organizacji. Nie wynika z nich jednoznacznie, że jest to sekta. Wydałem jednak decyzję o wycofaniu zgody na prowadzenie działalności “Misji Czaitanii” w domu kultury - poinformował Leonard Maciejewski już godzinę po wystąpieniu w tej sprawie.

    Po kilku dniach, gdy sprawdzono, że organizacja jest zarejestrowana, decyzję cofnął. W dniu jej podjęcia jednak placówka zastosowała się do polecenia, choć jej szef miał od początku spore wątpliwości, czy misja była jakimś zagrożeniem. Jako jedyny z zainteresowanych widział bowiem spotkanie misji na własne oczy. Nawet radny, który ją krytykował, przyznał później, że nie uczestniczył w spotkaniu, ale była na nim osoba z jego rodziny. - Zobaczyła straszne rzeczy. Mantrowanie, medytacja, nauka filozofii Wschodu, jednym słowem: pralnia mózgu pod przykrywką częstowania warzywami – stwierdził.

    Absolutnie nie zgadza się z tym dyrektor placówki, w której odbywały się spotkania, Grzegorz Kwiatkowski. Zapytany o potencjalne zagrożenie dla młodzieży powiedział, że takiego nie zauważył. - Grali tam na gitarze, był wegetariański poczęstunek, naprawdę rewelacyjne jedzenie, ale absolutnie nie było żadnej rekrutacji – wspomina.

    Misja Czaitanii działała w Inowrocławiu przez dwa miesiące. W tym czasie odbyło się kilka spotkań, na które przychodziło od pięciu do trzydziestu osób. Na Kujawy Zachodnie zaprosiła ją Grupa Aktywnych Wegetarian - kilku licealistów, którzy propagują jadłospis bez mięsa. - Chodziło o to, że osoby należące do misji również nie jedzą mięsa i znają dobre przepisy wegetariańskie. Mieliśmy zamiar po skupieniu ludzi zainteresowanych nie jedzeniem mięsa, utworzyć szkołę zdrowej kuchni. Warunkiem było zdobycie odpowiedniego pomieszczenia - wyjaśnia jeden z członków grupy.

    Do momentu słynnego już wystąpienia radnego, w Inowrocławiu o działalności grupy wiedziało niewiele osób. Teraz niewielu można znaleźć tych, którzy by o niej nie słyszeli. - Radny zrobił im niezłą reklamę. Chciał ich załatwić, a w jakiś sposób propaguje tę działalność - śmieje się jeden z wysoko postawionych inowrocławskich urzędników.

    Zamieszanie wokół działalności Misji Czaitanii w Inowrocławiu znajdzie prawdopodobnie swój epilog w sądzie. - Konsultowałam się już z prawnikiem i jego stwierdzenia (Janusza Kiszki - dop. aut.) nadają się, aby zajął się nimi sąd. Najpierw wystosujemy wezwanie przedsądowe, w których będziemy domagać się sprostowania i przeprosin. Jeśli to nie nastąpi, sprawa trafi do sądu karnego - mówi Magdalena Mola z Torunia, która w Inowrocławiu zajmowała się spotkaniami Misji Czaitanii. - W wypowiedzi dla jednej z gazet pan Kiszka stwierdził, że jesteśmy groźną sektą będącą na indeksie w wielu krajach europejskich. Musimy bronić swoich praw i walczyć z pomówieniami i zniesławieniami - dodaje.

    - Zarzuty stawiane Misji Czaitanii przez pana Kiszkę winny być udokumentowane, poparte konkretnymi faktami. Jeśli radny nie jest w stanie udowodnić swoich oczernień - jego działanie podlega ściganiu karnemu. Jeśli jest w posiadaniu dowodów - Misja Czaitanii wnosi o ich udostępnienie. Należałoby również sprawdzić kwalifikacje pana Kiszki w dziedzinie religio i kulturoznawstwa. Być może właśnie brak odpowiedniej edukacji i wiedzy na temat innych kultur i religii wywołuje w panu Kiszce panikę. Niewiedza zawsze wzbudza strach. Można zatem wnioskować, iż reakcja radnego Kiszki jest wynikiem nieznajomości innych kultur. Żyjemy w epoce otwarcia, integracji społeczeństwa i kultur, rozwijającego się procesu globalizacji, a nie średniowiecza i fanatyzmy. Czy pan Kiszka jest współczesnym inkwizytorem, Panem sumień i myśli? - czytamy w liście misji do mediów.

    Jak twierdzą sami członkowie grupy, misja Czaitanii jest starożytną szkołą jogi. Uczy praktyk i technik medytacyjnych. Na wiszących jeszcze gdzieniegdzie w Inowrocławiu plakatach czytamy, że w programie spotkań z medytacją można się zapoznać ze starożytnymi technikami medytacji z mantrą, nauką filozofii Waisznawa oraz zjeść coś wegetariańskiego i kupić publikacje.

    Szef klubu AWS w Radzie Powiatu podtrzymał opinię. Nie przejął się wieścią, że misja chce skierować sprawę do sądu. - Do wezwania się nie zastosuję i nie przeproszę, zatem będziemy mieli sprawę w sądzie. Jeśli mogę im trochę zaszkodzić, to się cieszę, bo to jest sekta, która sieje spustoszenie - stwierdził Janusz Kiszka. - Tak się często zdarza, że ludzie związani z ugrupowaniami katolickimi nas atakują. Zresztą oni atakują każdą inną religię - ocenia Magdalena Mola, która będzie się starała o wznowienie spotkań w Inowrocławiu.

    Sprawa znalazła także swój oddźwięk polityczny. AWS zażądało odwołania ze stanowiska dyrektora MDK, Grzegorza Kwiatkowskiego. Starosta Leonard Maciejewski nie wyraził na to zgody.

    Janusz Kiszka z AWS: W Inowrocławiu na dobre zadomowiła się sekta “Czaitanii”. Jedna z niebezpieczniejszych sekt działających w Polsce. W skali zagrożenia chyba druga po sekcie “Moona”. Pod pozorem propagowania kuchni wegetariańskiej MDK “Pszczółka” aktywnie uczestniczy w werbowaniu młodzieży do tej sekty organizując spotkania na swoim terenie i akcje ulotkowo - propagandowe. Jesteście ludźmi światłymi i nie muszę nikogo z tu zebranych przekonywać co do niebezpieczeństw jakie niosą sekty. Nie posuwałbym się także do tego, aby oskarżyć zarząd starostwa o promowanie sekt jako ofertę dla dzieci i młodzieży. Jednak faktem jest, że nadzór merytoryczny nad tą jednostką jest fatalny, a kierownictwo MDK wykazuje się po raz kolejny indolencją zawodową działając na szkodę dzieci i młodzieży mieszkających na terenie miasta i powiatu. W związku z powyższym pytam pana starostę jakie kroki przedsięweźmie w tej sprawie.

    Katolickie Centrum Badań Nad nowymi Religiami: Członkowie Instytutu Wiedzy o Tożsamości - Misja Czaitanii wciąż powołują się na waisznawizm jako źródło, z którego wyrośli. Jednakże jego źródeł należy raczej szukać w Stanach Zjednoczonych ( 70 - te lata XX wieku). Założycielem grupy jest Amerykanin Chris Butler, który doprowadził do rozkwitu grupy w latach 70.Członkowie Misji Czaitanii wierzą, że muszą “oszaleć na punkcie Kriszny”. Całe życie członka misji powinno być wypełnione myślą o Krisznie. Już od samego rana zaraz po przebudzeniu powinni myśleć o Krisznie, śpiewać na jego cześć. Podczas śniadania, w drodze do szkoły bądź do pracy, wciąż powinni być skupieni na Krisznie. Spacerując ulicą, prowadząc samochód, jadąc autobusem, przychodząc z pracy, czy ze szkoły do domu. Cały czas. W innym przypadku człowiek przygotowuje sobie drogę do piekła.
    Katolickie Centrum Badań Nad Nowymi Religiami informuje też, że grupa werbuje nowych członków na wiele sposobów. Najczęstszym jest organizowanie w wybranych większych miastach Polski otwartych spotkań na przeróżne tematy nie zawsze bezpośrednio związane z religią. - Członków Misji Czaitanii charakteryzuje dość mocne uzależnienie od Chrisa Butlera, w którego często są ślepo zapatrzeni jako jedynego człowieka posiadającego absolutne poznanie prawdy. Sekta ta fałszuje teksty różnych religii mieszjąc je bez jakiegokolwiek zastanowienia, wypaczając biblijny wizerunek Boga i pojęcie modlitwy. Podaje nie do końca prawdziwe informacje dotyczące rzeczywistości jej działalności oraz historii jako źródeł, z których się wywodzi - uważa Mariusz Gajewski z instytutu.


    Procesy sądowe Misji Czaitanii

    W Lublinie odbył się kilka lat temu głośny proces przeciwko Annie Łobaczewskiej z Ruchu Obrony Rodziny i Jednostki, która oskarżała misję o uprowadzanie dzieci, handel narkotykami oraz bronią. Zarzucała rzekome porwanie swojego pełnoletniego syna. Sąd stwierdził, że wszystkie zarzuty są nieprawdziwe.

    W Poznaniu Wojciech W. z Ruchu młodego Pokolenia powtarzający publicznie opinie Łobaczewskiej został skazany na kilkanaście godzin pracy na rzecz miasta.


    Acharya Das - sekretarz Światowego Stowarzyszenia Waisznawa: Misja Caitani ma swoje oddziały w około 20 krajach na całym świecie, włącznie z Polską. Została założona w 1974 roku przez Jagad Guru Siddhaswarupanada Paramahamsa. Jagad Guru jest działającym w dobrej wierze mistrzem dochowym z długiej linii autoryzowanych nauczycieli duchowych o sięgającej około 5000 lat historii. Jest członkiem założycielem i członkiem Światowego Stowarzyszenia Waisznawa, podobnie jak Misja Caitani. Członkowie Misji Caitani przestrzegają wysokich standardów moralnych zachowania i praktyki duchowości. Światowe Stowarzyszenie Waisznawa wypowiadała się zdecydowanie przeciw prześladowaniu niektórych chrześcijan w Indiach przez ograniczonych Hindusów.
    Pokornie prosimy, aby naród polski, rząd polski i kościół katolicki o potraktowanie z takim samym szacunkiem członków Misji Caitani z jakim polscy misjonarze katoliccy przyjmowani są przez Waisznawas w Indiach.

    Epilog (z perspektywy czasu)

    Do procesu sądowego ostatecznie nigdy nie doszło. Misja Czaitanii przestała działać w Inowrocławiu. Także w Polsce niewiele o niej słychać. Magdalena Mola założyła ośrodki Szkoły Medytacji i Samorealizacji w Krakowie i Toruniu. Od 1996 roku, w ramach projektu Yoga Life Style, prowadzi turnusy w oparciu o zasady jogi i medytacji.

    Janusz Kiszka, krótko po tym, jak został radnym AWS, został prezesem inowrocławskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Po rozpadzie AWS przeszedł do Platformy Obywatelskiej, z ramienia której był radnym miejskim. W 2006 roku był nawet jej kandydatem na prezydenta miasta. Następnie pracował w starostwie jako szef referatu administracyjno-gospodarczego. Przez kilka lat pełnił też funkcję szefa nieistniejącego już Kujawsko-Pałuckiego Związku Miast i Gmin. Zmarł w 2013 r.