Porządkowanie ruin i gruzów
dział: Aktualności / dodano: 12 - 05 - 2022
W każdej gminie są dworki, pałacyki czy budynki po pegeerowskie. Samorządy nie mogą sobie z nimi poradzić. Zmagają się z problemem, gdy „namawia” ich do tego inspekcja budowlana.
W latach 90. wydawało się, że problem zostanie częściowo rozwiązany za sprawą biznesmenów, którym marzyło się, aby mieszkać w pałacykach. - Szybko okazywało się, że choć mamony mieli mnóstwo, to i tak za mało. Te budynki to czarna dziura, która pochłania wielkie pieniądze. Bardziej opłacałoby się to zburzyć i postawić nowe – uśmiecha się pod nosem na wspomnienie rozmaitych planów jeden z kujawskich przedsiębiorców budowlanych.
Odrestaurować pałacyki udało się nielicznym. Efekty widać w Kościelcu, Orłowie czy podpakoskim Jankowie. Tam obiekty zmieniły się nie do poznania. Choć w Jankowie wciąż do ideału brakuje. W większości miejsc jednak pałacyki, dworki, baraki i inne budowle niszczeją. Tak jest choćby w Rucewie w gminie Złotniki Kujawskie. W latach 50. mieściło się tam przedszkole, później były tam mieszkania.
Ostatni lokatorzy wynieśli się stamtąd ćwierć wieku temu. - Od tego czasu był on systematycznie rozkradany na opał i materiały budowlane - opisuje Marek Kujawa, który interesował się tym zabytkiem.
To właśnie w Rucewie doszło do największej tragedii, do której dojść może zresztą w wielu innych miejscach. Pod gruzami pałacyku zginęło troje bawiących się tam dzieci. Choć właścicieli pałacyku pozwano, to w sądzie wyszło na jaw, że nie pomogłoby żadne ogrodzenie. Dzieciaki chodziły tam bawić się, a dorośli wypić co nieco.
Taka „rolę” spełniał również długo opuszczony i straszący dworzec PKP w Kruszwicy. Wreszcie wszystkie okna zostały zamurowane. Zburzyć tego nie można, bo to własność kolei, która chce to sprzedać. Tylko kupców brak.
We wspomnianej Kruszwicy, niedaleko Mysiej Wieży w chylących się ku upadkowi barakach mieszkało kilkanaście rodzin. Kupiono dla nich mieszkania na rynku wtórnym, bo zburzyć rudery kazała inspekcja budowlana. - Dla niektórych może być rzeczywiście dziwne, że kupuje się ludziom mieszkania, ale takie jest prawo – wyjaśnia wiceburmistrz, Mikołaj Bogdanowicz.
Tu zresztą pojawia się drugi, poważny problem samorządów. Większość kujawskich gmin nie ma mieszkań socjalnych. Kilka przystawia się do budowy tanich bloków, ale to skomplikowana i kosztowna operacja. To jednak temat na już zupełnie inne artykuł.
Tekst pochodzi z 2015 roku. Na zdjęciu głównym: Burzenie baraków w Kruszwicy. Na dalszych fotografiach w galerii: baraki w Chełmcach (gmina Kruszwica), dawny pałac w Rybitwach (gmina Pakość), częściowo odnowiony pałac w Jankowie (gmina Pakość) i ruiny pałcyku w Rucewie, w którym w latach 90. doszło do wielkiej tragedii.
W latach 90. wydawało się, że problem zostanie częściowo rozwiązany za sprawą biznesmenów, którym marzyło się, aby mieszkać w pałacykach. - Szybko okazywało się, że choć mamony mieli mnóstwo, to i tak za mało. Te budynki to czarna dziura, która pochłania wielkie pieniądze. Bardziej opłacałoby się to zburzyć i postawić nowe – uśmiecha się pod nosem na wspomnienie rozmaitych planów jeden z kujawskich przedsiębiorców budowlanych.
Odrestaurować pałacyki udało się nielicznym. Efekty widać w Kościelcu, Orłowie czy podpakoskim Jankowie. Tam obiekty zmieniły się nie do poznania. Choć w Jankowie wciąż do ideału brakuje. W większości miejsc jednak pałacyki, dworki, baraki i inne budowle niszczeją. Tak jest choćby w Rucewie w gminie Złotniki Kujawskie. W latach 50. mieściło się tam przedszkole, później były tam mieszkania.
Ostatni lokatorzy wynieśli się stamtąd ćwierć wieku temu. - Od tego czasu był on systematycznie rozkradany na opał i materiały budowlane - opisuje Marek Kujawa, który interesował się tym zabytkiem.
To właśnie w Rucewie doszło do największej tragedii, do której dojść może zresztą w wielu innych miejscach. Pod gruzami pałacyku zginęło troje bawiących się tam dzieci. Choć właścicieli pałacyku pozwano, to w sądzie wyszło na jaw, że nie pomogłoby żadne ogrodzenie. Dzieciaki chodziły tam bawić się, a dorośli wypić co nieco.
Taka „rolę” spełniał również długo opuszczony i straszący dworzec PKP w Kruszwicy. Wreszcie wszystkie okna zostały zamurowane. Zburzyć tego nie można, bo to własność kolei, która chce to sprzedać. Tylko kupców brak.
We wspomnianej Kruszwicy, niedaleko Mysiej Wieży w chylących się ku upadkowi barakach mieszkało kilkanaście rodzin. Kupiono dla nich mieszkania na rynku wtórnym, bo zburzyć rudery kazała inspekcja budowlana. - Dla niektórych może być rzeczywiście dziwne, że kupuje się ludziom mieszkania, ale takie jest prawo – wyjaśnia wiceburmistrz, Mikołaj Bogdanowicz.
Tu zresztą pojawia się drugi, poważny problem samorządów. Większość kujawskich gmin nie ma mieszkań socjalnych. Kilka przystawia się do budowy tanich bloków, ale to skomplikowana i kosztowna operacja. To jednak temat na już zupełnie inne artykuł.
Tekst pochodzi z 2015 roku. Na zdjęciu głównym: Burzenie baraków w Kruszwicy. Na dalszych fotografiach w galerii: baraki w Chełmcach (gmina Kruszwica), dawny pałac w Rybitwach (gmina Pakość), częściowo odnowiony pałac w Jankowie (gmina Pakość) i ruiny pałcyku w Rucewie, w którym w latach 90. doszło do wielkiej tragedii.