Świetność kujawskiego szczypiorniaka
dział: Aktualności / dodano: 10 - 05 - 2022
Piłka ręczna na Kujawach zmieniła profil. To smutny znak czasów. Dawne boisko szczypiornistów przy ulicy Orłowskiej najpierw zamieniono na parking, a teraz jest placem manewrowym dla zdających prawo jazdy.
Niektórzy pamiętają to dobrze. Lata 80. Do meczu futbolistów Goplanii przy ulicy Orłowskiej jeszcze ponad godzina, a na stadionie już sporo ludzi. Wszyscy przechodzą przez bramę i skręcają w lewo. Gdy ktoś był mały, trzeba było przecisnąć się przez tłum jakichś 200-300 ludzi, aby zobaczyć na żywo mecz piłki ręcznej.
- Wtedy na nasze mecze przychodziło wielu ludzi. Te małe trybunki zawsze były pełne. Młodzież nie była tak zaabsorbowana komputerami, a w telewizji były tylko dwa programy - śmieje się Ryszard Oczachowski, jeden z inowrocławian, który o kujawskim szczypiorniaku wie prawie wszystko.
Trudno dokładnie wskazać, kiedy w Inowrocławiu powstał pierwszy klub piłki ręcznej. Wszystko wskazuje na to, że był to koniec lat 60. Bowiem właśnie wtedy zespół Goplanii rozegrał towarzyskie spotkanie z Zeleznicarem Belgrad z okazji jubileuszu klubu. - Wtedy tam była zgrana ekipa: Grzegorz Świerski, Heniu Nałęcz, Stanisław Owedyk, Stefan Ciećka, Włodek Matuszak, Włodzimierz i Kazimierz Kubski czy Adam Kaczmarek. Wielu z nich już, niestety, nie żyje - wspomina prezes piłkarzy Goplanii, Andrzej Prabucki, który także lubił oglądać mecze szczypiornistów.
A było co oglądać, bo do Inowrocławia przyjeżdżały tak renomowane ekipy jak Wisła Płock, Truso Elbląg, czy Nielba Wągrowiec. - Inowrocław był wtedy znaczącym ośrodkiem piłki ręcznej. Liczono się z nami - przyznaje Ryszard Oczachowski.
Inowrocławianie wyjeżdżali czasem nawet na turnieje zagraniczne, oczywiście do państw bloku wschodniego. Ale dla większości były to wycieczki niezapomniane. Z wyprawy do Belgradu pozostał w klubie przy ul. Orłowskiej wielki puchar. Wiąże się z nim zresztą zabawna anegdota. - On przyjechał w kawałkach, bo chłopaki przed wyjazdem pociągiem byli częstowani śliwowicą, a wiadomo, co się po niej dzieje - śmieje się Andrzej Prabucki. - No i jednemu z nich puchar wypadł. Ale skleiliśmy go i prezentuje się okazale (puchar na jednym ze zdjęć w galerii).
Problemy zaczęły się w związku ze zmianą przepisów. Goplania swoje mecze grała na asfalcie, a zostało to zakazane, zwłaszcza dla młodzieży. Zakaz wszedł w życie pod koniec lat 80., ale Goplanię dopuszczono warunkowo na kilka lat do rozgrywania meczów na asfalcie.
Mniej więcej w tym okresie doszło do zmiany nazwy klubu, prawdopodobnie z powodów finansowych. Posiadania sekcji szczypiorniaka pozazdrościł Inowrocławiowi... Kruśliwiec. Tamtejszy PGR radził sobie wtedy znakomicie i zawodnicy przeszli do Błękitnych. - Była to ta sama ekipa, która grała w Goplanii. Zresztą mecze rozgrywali wciąż przy ulicy Orłowskiej, albo na boisku przy starym basenie, tam gdzie teraz jest terma - mówi Andrzej Prabucki.
Jednak brak większej hali sportowej był odczuwalny. Mecze rozgrywano w sali wojskowej przy ul. Jacewskiej, ale to było za mało. Dlatego szczypiorniak w pewnym momencie przestał istnieć.
Wszystko zaczął reaktywować pod koniec lat 80. Ryszard Oczachowski pod szyldem MKS. Czas ku temu był znakomity, bowiem w mieście pojawiło się złote pokolenie - Waldemar Hyży, Mateusz Kożanowski, Paweł Laskowski, Damian Moszczyński. Nie udało się ich zatrzymać. Byli zresztą zbyt perspektywiczni, aby hamować ich rozwój. - Jedni nie skończyli nawet liceum, tylko przenosili się do Łodzi czy Gdańska. Inni odeszli dopiero po szkole średniej - wspomina ich trener.
Po jakimś czasie szczypiornistów pod swoje skrzydła wzięła Cuiavia. To wtedy zespół dostał się na zaplecze ekstraklasy i grał przez rok w I lidze. To były już jednak duże pieniądze i po kilku latach inowrocławska piłka ręczna znów błąkała się najniżej, jak tylko można, w III lidze.
W 2005 roku zaczął się ważny i nowy rozdział. Wtedy to powstała drużyna plażowa Damy Radę. Utworzyli ją byli lub powoli kończący kariery zawodnicy ligowi, którzy postanowili na stare lata pobawić się jeszcze sportem. Projekt odbudowy piłki ręcznej na Kujawach postępuje i ma się dobrze. Może zatem z czasem znów zobaczymy wywodzących się z Inowrocławia szczypiornistów rozdających karty w najlepszych polskich klubach?
Niektórzy pamiętają to dobrze. Lata 80. Do meczu futbolistów Goplanii przy ulicy Orłowskiej jeszcze ponad godzina, a na stadionie już sporo ludzi. Wszyscy przechodzą przez bramę i skręcają w lewo. Gdy ktoś był mały, trzeba było przecisnąć się przez tłum jakichś 200-300 ludzi, aby zobaczyć na żywo mecz piłki ręcznej.
- Wtedy na nasze mecze przychodziło wielu ludzi. Te małe trybunki zawsze były pełne. Młodzież nie była tak zaabsorbowana komputerami, a w telewizji były tylko dwa programy - śmieje się Ryszard Oczachowski, jeden z inowrocławian, który o kujawskim szczypiorniaku wie prawie wszystko.
Trudno dokładnie wskazać, kiedy w Inowrocławiu powstał pierwszy klub piłki ręcznej. Wszystko wskazuje na to, że był to koniec lat 60. Bowiem właśnie wtedy zespół Goplanii rozegrał towarzyskie spotkanie z Zeleznicarem Belgrad z okazji jubileuszu klubu. - Wtedy tam była zgrana ekipa: Grzegorz Świerski, Heniu Nałęcz, Stanisław Owedyk, Stefan Ciećka, Włodek Matuszak, Włodzimierz i Kazimierz Kubski czy Adam Kaczmarek. Wielu z nich już, niestety, nie żyje - wspomina prezes piłkarzy Goplanii, Andrzej Prabucki, który także lubił oglądać mecze szczypiornistów.
A było co oglądać, bo do Inowrocławia przyjeżdżały tak renomowane ekipy jak Wisła Płock, Truso Elbląg, czy Nielba Wągrowiec. - Inowrocław był wtedy znaczącym ośrodkiem piłki ręcznej. Liczono się z nami - przyznaje Ryszard Oczachowski.
Inowrocławianie wyjeżdżali czasem nawet na turnieje zagraniczne, oczywiście do państw bloku wschodniego. Ale dla większości były to wycieczki niezapomniane. Z wyprawy do Belgradu pozostał w klubie przy ul. Orłowskiej wielki puchar. Wiąże się z nim zresztą zabawna anegdota. - On przyjechał w kawałkach, bo chłopaki przed wyjazdem pociągiem byli częstowani śliwowicą, a wiadomo, co się po niej dzieje - śmieje się Andrzej Prabucki. - No i jednemu z nich puchar wypadł. Ale skleiliśmy go i prezentuje się okazale (puchar na jednym ze zdjęć w galerii).
Problemy zaczęły się w związku ze zmianą przepisów. Goplania swoje mecze grała na asfalcie, a zostało to zakazane, zwłaszcza dla młodzieży. Zakaz wszedł w życie pod koniec lat 80., ale Goplanię dopuszczono warunkowo na kilka lat do rozgrywania meczów na asfalcie.
Mniej więcej w tym okresie doszło do zmiany nazwy klubu, prawdopodobnie z powodów finansowych. Posiadania sekcji szczypiorniaka pozazdrościł Inowrocławiowi... Kruśliwiec. Tamtejszy PGR radził sobie wtedy znakomicie i zawodnicy przeszli do Błękitnych. - Była to ta sama ekipa, która grała w Goplanii. Zresztą mecze rozgrywali wciąż przy ulicy Orłowskiej, albo na boisku przy starym basenie, tam gdzie teraz jest terma - mówi Andrzej Prabucki.
Jednak brak większej hali sportowej był odczuwalny. Mecze rozgrywano w sali wojskowej przy ul. Jacewskiej, ale to było za mało. Dlatego szczypiorniak w pewnym momencie przestał istnieć.
Wszystko zaczął reaktywować pod koniec lat 80. Ryszard Oczachowski pod szyldem MKS. Czas ku temu był znakomity, bowiem w mieście pojawiło się złote pokolenie - Waldemar Hyży, Mateusz Kożanowski, Paweł Laskowski, Damian Moszczyński. Nie udało się ich zatrzymać. Byli zresztą zbyt perspektywiczni, aby hamować ich rozwój. - Jedni nie skończyli nawet liceum, tylko przenosili się do Łodzi czy Gdańska. Inni odeszli dopiero po szkole średniej - wspomina ich trener.
Po jakimś czasie szczypiornistów pod swoje skrzydła wzięła Cuiavia. To wtedy zespół dostał się na zaplecze ekstraklasy i grał przez rok w I lidze. To były już jednak duże pieniądze i po kilku latach inowrocławska piłka ręczna znów błąkała się najniżej, jak tylko można, w III lidze.
W 2005 roku zaczął się ważny i nowy rozdział. Wtedy to powstała drużyna plażowa Damy Radę. Utworzyli ją byli lub powoli kończący kariery zawodnicy ligowi, którzy postanowili na stare lata pobawić się jeszcze sportem. Projekt odbudowy piłki ręcznej na Kujawach postępuje i ma się dobrze. Może zatem z czasem znów zobaczymy wywodzących się z Inowrocławia szczypiornistów rozdających karty w najlepszych polskich klubach?