Wściekli, agresywni, źli
dział: / dodano: 07 - 05 - 2022
Mieszkańcy Kujaw do spokojnych nie należeli nigdy. Co pewien czas czas dochodziło tu do buntów oraz rozruchów. Powody były rozmaite. Wspominamy te najgłośniejsze, bowiem w Inowrocławiu i okolicach przez wieki dochodziło do rozruchów społecznych, w których nawet ginęli ludzie.
O tej rocznicy nie informują media. Nie jest analizowana przez polityków, bo czasy inne. Ale ponad sto lat temu w Inowrocławiu panowała straszliwa bieda. Trudno więc się dziwić, że na wieść o podwyżkach w grudniu 1918 roku zdesperowani zapowiadanymi podwyżkami cen żywności ograbili kilka sklepów i rzeźnię miejską. Wszystko skończyło się tragicznie dla prowodyrów, bowiem czterech rozstrzelano.
Niewątpliwie pierwszym znanym, choć legendarnym zrywem społecznym był bunt przeciwko Popielowi. Jednak kruszwiczanie także później nie byli spokojni. W związku z faktem, że przed wiekami nie było gazet, najwcześniejsze dokładnie opisane rozruchy pochodzą sprzed ponad stu lat.
Nie było wtedy tak zorganizowanej sieci komisariatów, więc wiele spraw spornych rozwiązywał tłum. Tak było wiosną 1892 roku, kiedy to w podpakoskim Kościelcu miał miejsce głośny napad na proboszcza Alfreda Antoniego Ponińskiego. Duchowny został postrzelony rewolwerem, a czterem napastnikom sprawiedliwość okoliczni mieszkańcy wymierzyli natychmiast i... ostatecznie.
Wiosną 1930 roku doszło do wielkich rozruchów wywołanych przez bezrobotnych i rolników, którzy zdemolowali stragany i zaatakowali policję. - Zraniono kilka osób, a walka przybrała zacięty i bojowych charakter. Dopiero przybyłe z Inowrocławia posiłki policyjne i pomoc straży pożarnej po dwóch godzinach walki przywróciły normalny ład w mieście. Aresztowano wówczas 42 osoby - opisuje historyk Anna Perlińska.
To właśnie w okresie międzywojennym na Kujawach dochodziło do największego natężenia burzliwych wystąpień społecznych. W grudniu 1932 r. przed inowrocławskim magistratem zebrało się około 300 osób domagających się przydzielenia im żywności w związku ze zbliżającymi się świętami.
Do ratusza weszła delegacja, która spotkała się z ówczesnym prezydentem Apolinarym Jankowskim. Zażądali mięsa i smalcu na święta. Włodarz odmówił tłumacząc się brakiem funduszy w kasie miasta. - Oświadczenie to zakomunikowane bezrobotnym wywołało ogólne protesty i okrzyki. Wobec wzrastającego fermentu policja przystąpiła do rozpraszania tłumu. W ciągu krótkiego czasu plac i przylegające ulice opustoszał - relacjonowała lokalna prasa.
Wtedy co prawda tłum został rozpędzony przy pomocy gumowych pałek przez policję, ale już cztery lata później bezrobotni starli się ze stróżami prawa dzierżąc w dłoniach łopaty. Rannych zanotowano po obu stronach.
Najczęściej mieszkańcy Inowrocławia protestowali pod magistratem lub siedzibą Funduszu Pracy. W tym ostatnim dochodziło nawet do okupacji i głodówek, przerywanych często przez policję.
Głośne były tuż przed wojną rozruchy pod Gniewkowem. W nadleśnictwie Cierpiszewo doszło do rozruchów bezrobotnych zatrudnionych w ramach prac doraźnych.
W okresie międzywojennym, najbardziej burzliwym jeśli chodzi o wystąpienia społeczne, walkami kończyły się również demonstracje organizowane przez PPS. W czerwcu 1926 roku, po wiecu, w którym domagano się rozwiązania Sejmu, z lokalu „Zacisze” przy ul. Dubienka 12 ruszyła w kierunku Rynku demonstracja socjalistów. Została zatrzymana na rogu ulic Zygmuntowskiej (obecnie Solankowa) i Staszica przez policję. Komendant Adolf Biczysko wzywał do rozejścia się. Apele nie skutkowały. Najpierw oddano salwę w powietrze, później już w tłum. Zginęły dwie osoby - Łucjan Kruszczyński i Franciszek Król - a kilkadziesiąt zostało rannych.
O tej rocznicy nie informują media. Nie jest analizowana przez polityków, bo czasy inne. Ale ponad sto lat temu w Inowrocławiu panowała straszliwa bieda. Trudno więc się dziwić, że na wieść o podwyżkach w grudniu 1918 roku zdesperowani zapowiadanymi podwyżkami cen żywności ograbili kilka sklepów i rzeźnię miejską. Wszystko skończyło się tragicznie dla prowodyrów, bowiem czterech rozstrzelano.
Niewątpliwie pierwszym znanym, choć legendarnym zrywem społecznym był bunt przeciwko Popielowi. Jednak kruszwiczanie także później nie byli spokojni. W związku z faktem, że przed wiekami nie było gazet, najwcześniejsze dokładnie opisane rozruchy pochodzą sprzed ponad stu lat.
Nie było wtedy tak zorganizowanej sieci komisariatów, więc wiele spraw spornych rozwiązywał tłum. Tak było wiosną 1892 roku, kiedy to w podpakoskim Kościelcu miał miejsce głośny napad na proboszcza Alfreda Antoniego Ponińskiego. Duchowny został postrzelony rewolwerem, a czterem napastnikom sprawiedliwość okoliczni mieszkańcy wymierzyli natychmiast i... ostatecznie.
Wiosną 1930 roku doszło do wielkich rozruchów wywołanych przez bezrobotnych i rolników, którzy zdemolowali stragany i zaatakowali policję. - Zraniono kilka osób, a walka przybrała zacięty i bojowych charakter. Dopiero przybyłe z Inowrocławia posiłki policyjne i pomoc straży pożarnej po dwóch godzinach walki przywróciły normalny ład w mieście. Aresztowano wówczas 42 osoby - opisuje historyk Anna Perlińska.
To właśnie w okresie międzywojennym na Kujawach dochodziło do największego natężenia burzliwych wystąpień społecznych. W grudniu 1932 r. przed inowrocławskim magistratem zebrało się około 300 osób domagających się przydzielenia im żywności w związku ze zbliżającymi się świętami.
Do ratusza weszła delegacja, która spotkała się z ówczesnym prezydentem Apolinarym Jankowskim. Zażądali mięsa i smalcu na święta. Włodarz odmówił tłumacząc się brakiem funduszy w kasie miasta. - Oświadczenie to zakomunikowane bezrobotnym wywołało ogólne protesty i okrzyki. Wobec wzrastającego fermentu policja przystąpiła do rozpraszania tłumu. W ciągu krótkiego czasu plac i przylegające ulice opustoszał - relacjonowała lokalna prasa.
Wtedy co prawda tłum został rozpędzony przy pomocy gumowych pałek przez policję, ale już cztery lata później bezrobotni starli się ze stróżami prawa dzierżąc w dłoniach łopaty. Rannych zanotowano po obu stronach.
Najczęściej mieszkańcy Inowrocławia protestowali pod magistratem lub siedzibą Funduszu Pracy. W tym ostatnim dochodziło nawet do okupacji i głodówek, przerywanych często przez policję.
Głośne były tuż przed wojną rozruchy pod Gniewkowem. W nadleśnictwie Cierpiszewo doszło do rozruchów bezrobotnych zatrudnionych w ramach prac doraźnych.
W okresie międzywojennym, najbardziej burzliwym jeśli chodzi o wystąpienia społeczne, walkami kończyły się również demonstracje organizowane przez PPS. W czerwcu 1926 roku, po wiecu, w którym domagano się rozwiązania Sejmu, z lokalu „Zacisze” przy ul. Dubienka 12 ruszyła w kierunku Rynku demonstracja socjalistów. Została zatrzymana na rogu ulic Zygmuntowskiej (obecnie Solankowa) i Staszica przez policję. Komendant Adolf Biczysko wzywał do rozejścia się. Apele nie skutkowały. Najpierw oddano salwę w powietrze, później już w tłum. Zginęły dwie osoby - Łucjan Kruszczyński i Franciszek Król - a kilkadziesiąt zostało rannych.
Także w czasach współczesnych dochodzi do burzliwych wystąpień społecznych, w których, na szczęście nie giną już ludzie. Dwie dekady temu do siedziby zakładów tłuszczowych w Kruszwicy wdarło się kilkudziesięciu protestujących rolników z Andrzejem Lepperem na czele (fotografia w galerii). Poturbowali francuskiego prezesa firmy, gdy protestowali przeciwko zbyt niskim cenom skupu rzepaku. Kilka lat temu przeciwko zbyt wysokim czynszom demonstrowali przez ratuszem inowrocławianie. Było bardzo gorąco (zdjęcie główne).
Na zdjęciu czarno-białym: Prezydent Inowrocławia Apolinary Jankowski w towarzystwie kierownika komisariatu Policji Państwowej aspiranta Mariana Jedleckiego podczas kwesty ulicznej. Takie zbiórki jednak nie pomagały, bo bieda w okresie międzywojennym na Kujawach była straszliwa. Fot. Archiwum NAC
Zdjęcie kolorowe w galerii: Po zmianie systemu w Polsce na ulicach kujawskich miast pojawiać się zaczęli żebracy. Najpierw byli narodowości rumuńskiej, później wielka bieda zaczęła dotykać także Polaków.