Redaktor w więzieniu
dział: Kryminalne tango / dodano: 05 - 05 - 2022
We współczesnych mediach, a tym bardziej prawie prasowym pojęcie „redaktora odpowiedzialnego” już dawno nie istnieje, ale wystarczy zerknąć na pierwsze strony czy stopki redakcyjne międzywojennych dzienników, a zawsze znajdziemy tam nazwisko osoby pełniącej taką funkcję.
Czym ona była? Cóż, z dzisiejszej perspektywy rzecz wydaje się komiczna, ale redaktor odpowiedzialny – kolokwialnie rzecz ujmując – szedł do paki za kolegów, którzy wysmarowali artykuły mijające się z prawem lub surowo przez to prawo oceniane.
Prawo tzw. doraźne działało wtedy szybko. Co chwila dochodziło do sytuacji, że Temida wstrzymywała druk gazety, gdyż któryś z artykułów uznawano za łamiący prawo. Niezwykle często – po miesiącach perturbacji prawnych – okazywało się, że redakcja proces odwoławczy wygrywała. Ale co po tym zwycięstwo jak opisywana sprawa była najczęściej przebrzmiała…
Wracając do redaktora odpowiedzialnego, wskazywał go redaktor naczelny pisma i osoba taka ponosiła wszelką odpowiedzialność prawną wynikającą z naruszenia dóbr osobistych (lub innych prawnie chronionych). Co często kończyło się pobytem w więzieniu.
Dlatego niektóre redakcje stosowały podobno manewr polegający na nominowaniu na „odpowiedzialnego” osoby kompletnie z mediami niezwiązaną, za to gotową, za odpowiednią gratyfikacją, siedzieć w „ciupie” zamiast prawdziwego redaktora.
Nie zawsze się tak jednak działo, o czym właśnie w tym cyklu. Otóż w 1935 roku karę odbywał Mieczysław Dereżyński z Dziennika Kujawskiego. Gazeta rok później zdecydowała się opisać jego wspomnienia, pełne ciekawych spostrzeżeń, opisu zachowań, obrazków z tamtych lat. Naszym zdaniem, są warte lektury, do której zapraszamy!
Na zdjęciu: Budynek inowrocławskiego więzienia. 1933 rok. Narodowe Archiwum Cyfrowe.