• Przeczytaj koniecznie!
  • Gniewkowo
  • Janikowo
  • Kruszwica
  • Pakość
  • Kujawy
  • Region
  • 

    Zepsuli nam jeziora

    dział: Rozmaitości / dodano: 13 - 05 - 2022

    Jeziora Gopło i Pakoskie wciąż obfitują w ryby, ale czasy ich świetności minęły. Dziś najlepiej łowić na akwenie prywatnym. Kiedyś zarzucało się wędkę ze zwykłym robakiem i była ryba. Dziś do wody wrzuca się kilogramy karmy, a i to nie gwarantuje efektu końcowego, czyli taaakiej ryby. Wędkarze obwiniają administratorów łowisk i kłusowników.

    Największa degradacja akwenu nastąpiła w Pakości i Janikowie. Wędkarze z tych miast oraz wielu innych wybierali się przed laty nad Jezioro Pakoskie pewni, że coś złowią. Szczególnie brzeg akwenu od strony podpakoskiego Jankowa był w weekendy okupowany przez setki miłośników „moczenia kija”. Te czasy minęły i to raczej bezpowrotnie.

    - Było tak ciasno, jak w autobusie w godzinach szczytu. Najpierw ryby zepsuli bydgoszczaki, którzy przyjeżdżali z kilogramami zanęty. Ładowali to do wody aż bulgotało i ryby się rozleniwiły – wspomina pan Marian, zapalony wędkarz. - Dziś wolę jeździć gdzie indziej.

    Administrująca tym akwenem i innymi firma była odmieniana przez wszystkie przypadki na forach internetowych, gdy mówi się o przyczynach upadku tak zarybionego jeziora. - Pamiętam jak na Bronisławiu były duże leszcze od kilograma wzwyż. Dzisiaj leszcze wielkości dłoni to wielka ryba. Brak szczupaka, karpia, suma, o linie już nie wspomnę - narzeka jeden z miłośników wędkarstwa.

    Gospodarstwo broni się informując, że odłów za pomocą agregatu prądotwórczego jest zgodny z prawem i wykonuje się go kilkanaście razy do roku „w celu utrzymania optymalnego rybostanu”. Tymczasem wędkarze poszukujący szczupaków wybierają się kawałek dalej, do podpakoskiego Wojdala. Choć narzekają, że trudno trafić sztukę powyżej 3 kg, to jednak większość z nich chwali akwen. - Okonie natomiast to jest chyba największy potencjał tego zbiornika. Widziałem zdjęcia „garbusów” po 45 cm, gdzie w życiu sam takiego pod nawet 35 nie złapałem - mówi jeden z wędkarzy.

    Miłośnicy „moczenia kija” cieszą się, że odbudowuje się Noteć oraz Kanał Notecki. Kiedyś były one traktowane jak ścieki, a teraz znów można tam wyprawiać się na połowy. Największą popularnością cieszy się miejsce pod Pakością zwane Wera. Tam spuszczana z przepompowni rwąca woda przyciąga drapieżniki oraz niestety, kłusowników. Przed laty doszło tam do prawdziwej bitwy pomiędzy strażnikami rybackimi a nielegalnie odławiającymi ryby.

    Takiego najazdu, jaki przed laty przeżyła Pakość, obawiają się w gminie Gniewkowo. Dlatego tamtejsi wędkarze walczą, aby Jezioro Nowe w Suchatówce, Stare w Zajezierzu oraz glinianki w Michałowie uzyskały status specjalnego łowiska. Wtedy nawet posiadacz karty wędkarskiej nie będzie mógł tam łowić bez specjalnego zezwolenia.

    Przez to, że zarząd nie chce nam dać samodzielności, my nie możemy pobierać opłat. Spowoduje to nawał wędkarzy z innych miejscowości, którzy będę wędkować na naszych wodach za darmo, wystarczy, że wykupią zezwolenia u siebie. Obawiamy się przez taką gospodarkę degradacji naszych wód i napływu kłusowników - mówi prezes koła Józef Plis.

    Z akwenów, które przed laty były celem wypraw wędkarzy „poziom” trzyma dziś jedynie Gopło. Miłośników leszczy czy płoci można spotkać przy amfiteatrze, lub w Łagiewnikach. Spragnieni drapieżników wypływają łodziami. Rzadko zdarza się, aby wracali z pustymi siatkami. - Ale to już nie to, co było kiedyś. Dziś większe ryby na wędkę ze spławikiem się nie złowi - narzekał jeden wędkarzy.

    Tekst pochodzi z 2013 roku.